piątek, 27 lipca 2012

Opowieści z krypty (tej informatycznej)



Od jakiegoś już czasu, część dostawców na rynku informatycznym wieszczy śmierć systemów taśmowych. Ponieważ na polskim rynku proces ten trwa - jak dobrze pamiętam - co najmniej tuzin lat, więc w świetle nawet najnowszych dokonań medycyny technicznej, taśma powinna być definitywnym i ostatecznym denatem. Myślę jednak, że warto zweryfikować tę tezę, a czas wakacyjny pozwoli nam z lekkim umysłem przemknąć się przez poniższą historię z pogranicza horroru i informatyki...
Historię tę opowiedział mi w zaufaniu pewien Klient, prosząc o dyskrecję (która to prośba naturalnie propaguje na wszystkich czytających!)  

Zaczyna się wręcz kryminalnie: dane zaginęły!
W Banku!

Bank z naszej opowieści czynił to, co przyzwoitemu Bankowi przystoi: zbierał dane, składował, backup'ował i wywoził do miejsca ustronnego i sekretnego. Kiedy więc przyszedł Czas Próby i przyszło dane odzyskać, okazało się, że nie ma ich na dyskach... Poprzez umyślnego przywieziono taśmy z Tego Miejsca i okazało się, że tam też ich nie ma! Tajnymi Metodami Banku i Nadzwyczajnym Wysiłkiem udało się sprawnie powitać Dzień Następny! Pozostało jednak pytanie: kto jest winien? Podejrzenie padło na nosiciela taśm, który wożąc je tam i z powrotem za każdym razem przenosił taśmy przez bramki wykrywające broń palną, białą i inną. Czyżby więc bramki te zatrzymały nie tylko narzędzia niebezpieczne ale i dane Banku??
Historia ta jest niezwykle pouczająca - podobnie jak mity, legendy i podania ludowe. Choć wiemy, że są one zmyślone, powtarzamy je, bowiem są one nosicielem myśli, przesłania lub (nawet) mądrości! W naszej opowieści Mądrość ta brzmi: jeżeli już uznaliśmy za celowe mozolić się dzień w dzień z wywożeniem taśm, to przez zwykły szacunek dla własnego trudu winniśmy, choć od czasu do czasu sprawdzić, jaka jest zawartość tego co wywozimy. Brak tego prostego kroku sprawdzającego jest w stanie uczynić bezużytecznymi dużo bardziej finezyjne procedury.

A teraz gdy napięcie opadło - bo wiemy już, że nasz Bank dzięki Niezwykłej Organizacji przetrwał, poznaliśmy też Winowajcę, znamy też morał (albo mądrość) tej historii - zastanówmy się z chłodnym i analitycznie wyostrzonym umysłem: jak było naprawdę?
Oczywiście, w bramkach stworzonych do wykrywania metalu, taśmy z danymi zniszczyć się nie da - potrzebne jest do tego pole magnetyczne o mocy jakieś 1800 gausów. Mieliśmy na to nieskończoną ilość dowodów, latając po świecie z kasetami magnetofonowymi w naszych walkmanach - kontrola bezpieczeństwa jakoś nie kasowała naszej muzyki! Ale to pamiętają tylko ci bardziej doświadczeni informatycy. Można łatwo zgadnąć, że tak naprawdę zawiniła procedura sprawdzania danych na taśmach. Gdyby dane zostały rzeczywiście wymazane, powinno to zostać wykryte przy pierwszym obrocie taśm - razem z danymi znikłoby wtedy etykietowanie i system zakrzyczałby Wielkim Głosem. Można więc domniemywać, że nie dopilnowano tego, co tak naprawdę się zapisuje i w efekcie krytyczna część informacji pozostała w kolejkach systemu backupowego i nigdy na taśmie się nie znalazła. I stąd cały problem.

Podążając dalej wątkiem sensacyjnym naszej opowieści można zadać pytanie: jaka myśl przyświecała temu, który opowieść tę stworzył? 
Otóż, skoro prezentowane jako super bezpieczne taśmy nie ustrzegły naszego Banku, to wniosek jest jeden: po co się tak "męczyć" - najlepiej składować dane już tylko na dyskach.
W tym miejscu moglibyśmy pójść nic nie wnoszącym wątkiem "inżynierskim" i podnosić tak mało istotne argumenty, że taśma oferuje o pięć rzędów wielkości lepsze zabezpieczenie danych niż dyski. Że ma nieskończenie niższe zużycie prądu. Że mieści więcej danych przy drastycznie mniejszej komplikacji urządzenia. Że w transporcie strumieniowym jest nie do pobicia. I że wytrzyma upadek z metra (w ramach domowego testu możemy sprawdzić to samemu używając dysku naszego laptopa). Że...

Ale nie dajmy się zwieść takim drobiazgom. Istotne jest tak naprawdę zupełnie co innego.
W naszym prostym życiu potrzebujemy jednocześnie i wygody i bezpieczeństwa. Nasze pieniądze - że podążymy dalej wątkiem bankowym - muszą być jednocześnie i dostępne i bezpieczne. Na co dzień radzimy sobie dość prosto - to co potrzebne nam na co dzień mamy pod ręką, zaś nasze Majątki są dobrze strzeżone. I nawet nam samym dobranie się do nich zajmuje nieco czasu. Trzymanie wszystkich danych na dyskach przypomina noszenie wszystkich pieniędzy w portfelu. Dane są wtedy łatwo dostępne, dość łatwo można je odczytać, zapisać i zmienić ale też... równie łatwo można je stracić lub wydać lekką ręką. Zostawiając więc na boku technologię - bezpieczeństwo zawsze będzie w opozycji do łatwości, czy szybkości.
Nasze dane składowane są więc w dzisiejszym świecie informatycznym zarówno na dyskach jako dane podręczne, jak i na dyskach jako backup i także na taśmach. Wynika to z prostego faktu: coraz więcej naszego JA powierzamy sieci i jako My Pracownicy i jako My W Pełni Prywatni i Nieoficjalni. I oczekujemy, że nasze dane ciągle tam są. Również po 5, 10, 15 i 20 latach.

A czy widział ktoś dwudziestoletni pracujący dysk?
Ponieważ jednak, jak już zaznaczyliśmy na samym początku - Taśma Umarła - więc będąc w tym drugim świecie - jest ponadczasowa! I są konkretne przykłady odzyskiwania danych zapisanych 15 i więcej lat temu. W świecie IT, gdzie standardowa technologia żyje trzy, pięć, no, może siedem lat - to prawie jak głos z zaświatów. I jak widać, ta specyficzna wiara informatyków przyświeca współczesnym budowniczym systemów taśmowych, zawierających setki, tysiące, czy setki tysięcy taśm.

Pewnym dopełnieniem naszej opowieści niech będzie, że do świata żywych dysków, gdzieś od dołu dobija się zupełnie nowa biblioteka wypuszczona przez Oracle'a - SL150. Taka w sam raz dla systemów które mieszczą się w zakresie 1-200TB. Jest mała i eteryczna, więc nie zajmie wiele miejsca w serwerowni, a i kwota na fakturze będzie nieomalże nieważka. 
Ale jej użycie może kiedyś przywołać dane z taśmowych zaświatów, do Miejsca Dysków Prawdziwych, gdzie wraz z ostatnią niespójną kopią umarła nadzieja...

Więcej informacji o bibliotece SL150
Napisz do autora
Zbigniew Swoczyna, szef Zespołu wsparcia sprzedaży Oracle Hardware w Oracle Polska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz